Na wieść o ślubie swojego
pierwszego chłopaka Matt postanawia odwiedzić go, odnowić starą znajomość i
przy okazji trochę namieszać w życiu pana młodego.
Tytuł oryginalny: Kiss the bride
Reżyseria: C. Jay Cox
Produkcja: USA, 2007
Gatunek: komedia romantyczna
Jest irytująco nieracjonalny,
przesłodki, ale przy tym jest mimo wszystko znośny. Nie razi ani niskim
budżetem ani ‘debiutanctwem’ aktorskim. Bo jest wesoły i romantyczny.
Pytanie retoryczne
Jeśli znasz powód, dla których
dwoje na ślubnym kobiercu mnie mogą zostać małżeństwem musisz powiedzieć o tym
wcześniej lub zamilknąć na wieki. A najlepiej jeśli wbiegniesz do kościoła w
ostatniej sekundzie przed „tak”. To takie spektakularne…, pełne dramaturgii – po
prostu filmowe! W zasadzie na tej starej kinowej zagrywce opiera się cały koncept
tego filmu. Bo oto w przededniu wesela pan młody zostaje wystawiony na próbę.
Nie tylko ma zastanowić się czy stoi przed nim właściwa kobieta na resztę jego
życia, ale czy to w ogóle powinna być kobieta! Tak oto klasyczny filmowy motyw
został zaadaptowany na potrzeby kina gejowskiego. Mniej spektakularny, ale
dzięki temu bardziej wysublimowany. Wyszło znośnie. Chwilami wesoło, a chwilami
irytująco z powodu naciąganej fabuły.
Lustrzane odbicie
Jeden z bohaterów mieszka w dużym
mieście, już dawno się wyoutował, spotkał tuziny mężczyzn, zostawił przeszłość
za sobą. Drugi wciąż przeszłością żyje, wybrał już tę jedyną rezygnując z mężczyzn
(albo będąc po prostu biseksualny, a czym autorzy filmu zdają się lekko
zapominać tworząc świat binarny i przez to nieco płaski), i który nigdy nie
wyjawił swoich seksualnych wątpliwości. Także sam przed sobą. Spotkanie starego
przyjaciela nie tylko pozwala, ale wręcz zmusza do rozliczenia się ze samym
sobą. I to najbardziej romantyczny i ckliwy moment filmu. To, że w ogóle
wchodzi w tę polemikę ze sobą i z jej prowodyrem. W świecie nie-filmowym to nie
miałoby miejsca. Chyba, że zakochani rzeczywiście są aż tak nieracjonalni…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz