Tytuł oryginalny: Freier Fall
Reżyseria: Stephan Lacant
Produkcja: Niemcy, 2013
Gatunek: dramat
Dostępność: OutFilm.pl
Policyjny kadet jest zadowolony z życia ze swoją narzeczoną,
z którą oczekuje na dziecko. Ten idealny układ rozbije kolega z pracy
rozbudzając nieznane emocje i pożądanie.
Film jest interesujący – jeśli lubi się oglądać jak w ciągu
kilku dni całe życie może się zmienić. Ma się wrażenie, że nad bohaterem wisi
jakieś fatum, ale mimo tego wcale nie ma się ochoty mu współczuć. Prawdziwe kino na
odczarowanie kultu miłości i romantyczności.
Szary złoty środek
W dobrym kinie akcji spod znaku Hollywood musi być bezwzględny szwarccharakter i
czysty jak łza bohater, któremu nawet jeśli wszystko jakoś nie wychodzi, można na to przymknąć oko i
dalej podziwiać właściwy mu heroizm. W "Sile przyciągania" jest zupełnie odwrotnie. Bohater
bezczelnie i z premedytacją po prostu zdradza narzeczoną. Sprawę potęguje
oczekiwanie na będące już w drodze dziecko. Ocena (jeśli nie wyrok) jest więc jednoznaczna: zdrada pozostaje zdradą, a kochanek
wrogiem moralności. Ale jest i druga strona medalu: gorące uczucie, tożsamość
seksualna i prawda. Więc czy dalej mamy do czynienia z dobrem i złem? Badania dowodzą, że człowiek
odróżnia tysiące odcieni szarości. To szeroka paleta, by zastanowić się nad
oceną naszych zachowań. Ta niejednoznaczna ocena bohatera to zdecydowanie najsilniejszy punkt Siły przyciągania.
Samostanowienie?
Mimo szarzyzny oceny charakteru bohatera prowadzi on bardzo
bujne, kolorowe życie. Rodzina, kochanek, wszystko w presji zbliżających się egzaminów w
szkole policyjnej. Scenarzyści absolutnie nie poskąpili stresogennych wydarzeń w życiu zagubionego kadeta. Czy one jednak jakkolwiek go usprawiedliwiają? Czy Marc ma obiektywne prawo
do poszukiwania seksualności? Czy decyzja o założeniu rodziny przestała go
wiązać? Z jednej strony chcemy mu kibicować, bo przecież lepiej późno niż później, ale jednak czujemy że konsekwencje zmian/dojrzewania ponosi nie główny zainteresowany, ale wszyscy
wokoło! I wybranka i wybranek niezależnie od kolejności będą niezasłużenie
cierpieć. A to już najzwyczajniejsza w świecie niesprawiedliwość. Tym samym film bardziej niż linearną fabułą oscyluje wokół spiętrzania problemów i budowania wokół nich moralnego dylematu, który każe nam rozwiązywać, stawiając się w sytuacji bohatera. Niestety ekstremalna sytuacja nie sprzyja refleksji na temat zjawiska, ale raczej zbliża się w rejony samosądu nad jednostką prezentowaną w talk show.
Za mundurem...!
Być może te scenariuszowe pomysły mają służyć nie tylko nakreśleniu ram dla niejednoznacznej moralnej oceny bohatera, ale służą jako kanwa do opowiedzenia historii mundurowego. Te pagony, spluwa i jakiś szczególny respekt przed błyszczącą odznaką. Służby mundurowe to jednak wciąż domena mężczyzn heteroseksualnych. Stąd jakby nie patrzyć arcyciekawym pomysłem było osadzenie filmu gejowskiego w realiach szkoły policyjnej i środowiska szatni na komisariacie. Tu nie o żaden parytet chodzi. Mundur zobowiązuje przecież do ochrony każdego, kto czuje się w niebezpieczeństwie. W rzeczywistości zostają nam chyba protesty w kinie. Albo swego rodzaju Tęczowe Służby Porządkowe...
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz