środa, 10 września 2014

All You Need is Love

Reżyseria: Edzard Onneken
Produkcja: Niemcy, 2009
Gatunek: komediodramat

Historia pary gejów, która decyduje się wziąć ślub w małej bawarskiej wiosce. Zanim to nastąpi bohaterów czeka comming out i oswojenie mieszkańców z nową sytuacją.



Bardzo pozytywne zaskoczenie. Film niezbyt znany, a szkoda. Kipi optymizmem, niegłupim humorem. Czasem jest zbyt uproszczony, ale to w niczym nie przeszkadza. Ja to kupuję.

All you need is love
Tytuł jest mylący. Chyba nie o to w tym filmie chodzi. A przynajmniej nie tylko.  Czy miłość to ‘coś’ co przeżywa się w sobie, czy na zewnątrz? W zaciszu mieszkania, czy na ulicy? Bohaterowie filmu próbują zorganizować swój gejowski ślub mimo wszystkich możliwych przeciwności. Męczą się przy tym i spierają. Po co to wszystko, skoro to własnie miłość powinna im wystarczyć?! I ciach, mamy puentę: miłość nabiera dodatkowego, szczególnego koloru kiedy można się nią cieszyć. Hans i Nick podnoszą więc zawarcie umowy partnerskiej do rangi małżeństwa, a ślub zmieniają w zbiorową transformację bawarskiej wsi. I to wszystko z miłości. Dla miłości.

Niezmienna mentalność ‘tych’ ludzi

W jednej ze scen bohater wyznaje, że chce wziąć ślub, żeby zmienić mentalność ludzi. Przenikanie kultury LGBT ma szanse tylko wówczas, gdy dzieje się to „od dołu”. Każdy comming out to zaznaczenie swojej obecności i próba zawalczenia o równość. Hans doskonale o tym wie, ale reżyser nie idzie na łatwiznę i zdaje się chcieć wytłumaczyć zaściankowość sąsiadów.  „Sam się z tym oswajałeś parę dobrych lat, a teraz pojawiasz się, mówisz nam o tym, i chcesz, żebyśmy od razu to , zaakceptowali!” mówi więc jego matka. Dzięki temu film zyskuje nieco więcej wiarogodności i mimo komediowego nastroju raczy oprócz przaśnego humoru całkiem trafną refleksją. Powoli zmierzając ku naturalnej konkluzji że zmiany są możliwe zawsze a mentalność to nie geny.

Co robi trzech pedałów z dziewczyną w lesie?

Ten film jest zaskakująco dobry. Nie jest specjalnie ambitny (nic nie obiecuje, nic nie udaje), a mimo to nie jest zwyczajnie głupi. Świetnie balansuje pomiędzy komedią i dramatem (to chyba zasługa muzyki). Ponadto w sposób prosty - często w rozmowach bohaterów - przekazuje mnóstwo ważnych i trafnych myśli. Może to trochę naiwne, ale to wszystko połączone z dowcipem, mimo że nie są niczym nowym stają sie wiarygodne i wcale wartościowe. To takie stare-nowe prawdy które od czasu do czasu warto sobie przypomnieć. Dialogi, choć czasem niezbyt wyrafinowane nie stronią od grubiańskich żartów i mocnych słów, dbają o bawarski klimat i równoważą ciepłem krajobrazu, sielskością wsi i delikatnymi twarzami aktorów. Nie ma dobrych i złych, a każdemu są wytknięte jego błędy, tak że nawet równouprawnienie przestaje być jednoznaczne.  

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz