środa, 3 września 2014

Adam & Steve

Lata po niefortunnym spotkaniu wpadają na siebie Adam i Steve – ekscentrycy, którzy zapragną wreszcie zakosztować miłości. Jednak problem do pokonania leży w nich samych.

Tytuł oryginalny: Adam & Steve
Reżyseria: Darren Stein, Craig Chester
Produkcja: USA, 2005
Gatunek: komedia romantyczna
Dostępność: OutFilm.pl

Opinia: komedia romantyczna. Kto lubi gatunek, tan pokocha ten film. Kto nie przepada (jak ja) raczej nic innego tutaj nie znajdzie. Jest nieco zabawnie, a bardziej romantycznie. W 100% tęczowo.


RomKom

Poznanie, tajemnica i rozwój związku plus rozstanie spowodowane wyżej wymienioną tajemnicą, acz zakończone happy endem. Klasyczny schemat komedii romantycznej – przepis tak sprawdzony, że nie ma się co nie udać. Także kino gejowskie postanowiło skorzystać z klasycznej receptury i kręcić komedie tak romantyczne jak śmieszne. Tak powstał Adam & Steve. A szkielet na którym opiera się cała produkcja jest doskonale widoczny – do tego stopnia, że można odhaczać kolejne składniki filmowego dania. Nie jest to film najwyższych lotów – i to nie w kategorii kinematografii ogólnej, ale już komediowej. Mimo wszystko kilka razy wywołuje uśmiech na twarzy. Potrzeba jednak dużo tęczowego zapału i głębokiego pragnienia czegoś przegiętego, żeby to mogło się spodobać. Nieodpornym muszę odradzać, bo innego ładunku w tym filmie zwyczajnie nie ma.

Adam & (st)Eve

To co może odróżniać ten film od pozostałych komedii romantycznych to nie tylko płeć bohaterów, ale także poziom ich dziwaczności. Klasyczny twór tego gatunku powinien być wypielęgnowany, estetyczny, a postaci powinny być tego naturalną konsekwencją. Tytułowi panowie są jednak bardzo ekscentryczni, a historia ich poznania zwyczajnie… obrzydliwa. Zmieniają się dopiero gdy porywa ich filmowa machina: spacery są malownicze, uśmiechy najszersze, a spojrzenia pełne romantyzmu. Mamy więc klasyczne dojrzewanie ich charakterów, które w konsekwencji ma ich doprowadzić do udanego związku. Dojrzewanie albo odwrotnie – ‘nastoletnienie’. Mimo, że nie są pierwszej młodości, odradzają się na nowo, a motyle w brzuchu odczuwają tak samo, albo mocniej niż nie jeden licealista.

Syn marnotrawny

Nieodłącznie z komedią romantyczną związana jest kwestia tzw. drugiej szansy. Gdyby nie przebaczenie niemożliwy byłby happy end. I gdy oglądam ten film rzeczywiści,, choć za tym typem zakończeń absolutnie nie przepadam, nie wyobrażam sobie innego. Jest ono oczywiście szalenie romantyczne i może nawet godne pochwały, ale z tyłu głowy pojawia się we mnie jednak obawa, że przez wybaczenie wszystkim synom marnotrawnym miłości partnerskiej tworzą się układy pełne romantyzmu, jednakże bez właściwej refleksji, analizy dopasowania i prostego rachunku wszystkich za i przeciw. Jedno jest jednak pewne: każdy z nas zasługuje na drugą szansę. Przecież nie można dać umrzeć miłości. Nie wypada nawet zabijać tej zauroczeniowo-cukierkowej. Audiatur et altera pars.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz