środa, 7 czerwca 2017

Moonlight

Tytuł oryginalny: Moonlight
Reżyseria: Barry Jenkins
Produkcja: USA, 2016
Gatunek: dramat

Czarnoskóry chłopak musi odnaleźć siebie w bezwzględnym świecie.



To naprawdę dobre kino. Jednak na pewno nie arcydzieło. I chyba nie najlepszy film 2016.


Sorry La La Land

Fanem Moonlight jestem umiarkowanym. A rezultat oscarowej nocy satysfakcjonował mnie tylko przez pierwsze minuty od przyznania nagrody. Ale przecież powinien cieszyć mnie sukces kina niezależnego, a tym bardziej wtedy, gdy triumfuje film poruszający motyw LGBT. Cieszyć powinno tym bardziej, że Akademia nagrodziła obraz subtelny, przemyślany i szanujący widza. Cieszy… ale niewystarczająco. Moonlight stoi bowiem w sporym rozkroku. Z jednej strony jest atrakcyjny wizualnie, niesztampowy, a z drugiej sprawia wrażenie ‘wygładzonego’. Z jednej strony wychodzi poza tabu, a z drugiej wciąż porusza się w granicach oczekiwań widza. Chce bawić się z tradycyjną konwencją narracji dzieląc film na trzy części i wplątując w niego elementy poetyki filmowej, a jednak sprawia wrażenie porozbijanej, a następnie na nowo sklejonej znanej już narracji. La La Land przynajmniej był konsekwentny…

Little, Chiron, czy Black

Bohaterem filmu jest chłopak ukazany na trzech różnych etapach życia podczas których zmuszony jest w różny sposób kontrolować swoją wrażliwość, z której coraz głębiej zdaje sobie sprawę. Kim więc jest naprawdę? Jaki jest? Tego nie wie on sam, a zagadka ta ma być największą atrakcją filmu. Odkrywanie jej nie następuje tylko za pomocą śledzenia losów bohatera, ale także przez czytanie jego spojrzeń i gestów celebrowanych przez kamerę, przez obserwowanie go w relacjach z (znakomitymi) postaciami drugiego planu, a nawet przez kolory kadrów i ruchy kamery: nieraz statyczne, a nieraz pełne rozedrgania i niebezpiecznego pędu. Tyle, że z góry wiadomo, że zagadka jest nierozwiązalna, a prawda o świecie z góry objawiona.

Blue is the warmest color

Z perspektywy tytułu wydaje się, że kluczem do filmu jest padające w nim zdanie: "W świetle księżyca czarni chłopcy wyglądają na niebieskich". Tylko noc objawia nam jego prawdziwą twarz bohatera: człowieka nierozwiniętego, smutnego, zagubionego i odsuniętego. Przynależność do mniejszości rasowej i seksualnej stawia bohatera w sytuacji kiedy musi sprostać oczekiwaniom nie tylko fasadowo egalitarnego społeczeństwa, ale także uczynić zadość stereotypom funkcjonującym w ramach mniejszości, by móc w nich pełnoprawnie funkcjonować. Staje się to tym bardziej trudne, gdyż przynależności do jednej z nich jest sprzeczna wizerunkowo z funkcjonowaniem w drugiej. Ta batalia wymagań nie pozostawia przestrzeni na autorefleksję, na postrzeganie własnych pragnień. Pozostaje więc w pełni oddać zasadom grupy, lub pozostać outsiderem. Samotnym.

7/10

1 komentarz:

  1. Miałem bardzo podobne odczucia-ten film mówi o przełamywaniu tabu, przekraczaniu granic ale posługuje się bardzo krępującą, hollywoodzką formą, denerwującą stereotypowością (myślę, że szczególnie u widzów-gejów ;) ) i przewidywalnoscią najbardziej w ostatniej części.

    OdpowiedzUsuń