Tytuł oryginalny: Sommersturm
Reżyseria: Marco Kreuzpaintner
Produkcja: Niemcy, 2004
Gatunek: komediodramat
Gatunek: komediodramat
Opowieść o chłopaku godzącym się ze swoją orientacją podczas
letniego obozu wioślarskiego. Pierwsze miłości i złamane serca.
To nie jest najambitniejszy film gejowski. Jest bardziej
letni niż burzowy. Ale mimo wszystko to wspomnienie lata jest przyjemne,
rześkie i na wskroś zabawne.
Sternik
W gruncie rzeczy trzeba przyznać,
że to jest film, który ma opowiadać historię jednego człowieka. Młody chłopak,
kapitan drużyny wioślarskiej, nieszczęśliwie zakochany. Reszta bohaterów jest
niedoszkicowana i zwyczajnie w świecie mdła. O zgrozo... nawet o głównym bohaterze wiemy niewiele. Skąd pochodzi? Gdzie
zmierza? Można spróbować założyć, że reżyser celowo ogniskuje akcję w dojrzewaniu do comming outu w oderwaniu od tego co przed i po. Bo to
ważne i niezwykle trudne wydarzenie w życiu osób homoseksualnych, sprowadzające zasłonę niepewności i zapomnienia na przeszłość i przyszłość. Doskonale
widać jak z pewnego siebie chłopaka Tobi staje się zagubiony i niepewny. Szkoda jednak, że więcej w nim figury niż chłopaka z krwi i kości.
Qeerschlag
Refleksja przychodzi, gdy na
ekranie pojawia się osada berlińskich wioślarzy złożona z samych gejów. Na
przekór twórcom, to ich rozmowy są najciekawsze. Z jednej strony budują getto
pod sztandarem tęczowej flagi, a z drugiej biorą udział w sportowych zawodach
siłowych. O tyle ile główny bohater szuka swojej tożsamości, ‘geje’ szukają
tożsamości dla swojej grupy. Z pozoru nic ich nie różni od reszty obozowiczów,
a jednak nie są tacy sami jak reszta uczestników regat. Nie o przegięcie
chodzi. To pytanie o istnienie kultury gejowskiej w ogóle.
‘Jeśli będziesz się ukrywał, zatracisz osobowość.’
Tymi słowy zwraca się do Tobiego jego przyjaciel. Chwalimy comming outy, cenimy otwartość, ale nie zauważamy, że stajemy przed dylematem: albo utrata osobowości, albo osobowość gejowska, która też pakuje nas w pewien stereotyp. I trzeba wybierać mniejsze zło. W tych nadętych młodzieńczych refleksjach przebrzmiewa apel o budowanie wspólnej, ale zróżnicowanej kultury i tożsamości na wielu płaszczyznach. Wtedy z niczego nie będzie trzeba rezygnować. Niestety twórcy snują tę poważną refleksję na infantylnych kliszach. Choć bywa zabawnie, rzadko bywa wiarygodnie.
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz