Tytuł oryginalny: Tom à la Ferme
Reżyseria: Xavier Dolan
Produkcja: Kanada, 2013
Gatunek: thriller psychologiczny
Dostępność: OutFilm.pl
Tom przyjeżdża na pogrzeb swojego partnera. Z czasem jednak
ulega fascynacji mrocznego miejsca i ludzi.
Dolan w nieco innej, ale
właściwej mu formie. Film, który żyje atmosferą. A ta jest ciężka, duszna i
groźna. Klimat wręcz horrorowy, a koncept intrygujący i mimo wszystko kompletny.
Tom a’la Dolan
Różne są opinie na temat filmów Xaviera Dolana – jego albo się kocha, albo nienawidzi. Ja jestem w
pierwszej grupie, choć na pewno nie jestem bezkrytyczny. Jednak po zachwycie nad dwoma pierwszymi produkcjami „Na
zawsze Laurence” okazał się mdły – co jednak wybaczamy. Bo „Tom” to już
zupełnie inna historia. Nie jest już teledyskowo, a mimo to jest Dolanowo. To
dlatego, że w filmach reżysera liczy się wyjątkowy nastrój uzyskiwany właściwą mu nieregularną kompozycją kadrów. Tym razem jest wyjątkowo przytłaczająco: mgła, funeralna atmosfera i ziemista cera bohaterów. Ogląda się
to z obrzydzeniem i podenerwowaniem, ale i z nieukrywanym zachwytem. Kino, które mogłoby być zwykłe, albo nazbyt
metafizyczne balansuje między dwiema sferami, czyniąc Toma obrazem na prawdę
godnym uwagi.
Tom a’la farmer
Nie poznamy Toma sprzed przyjazdu
na farmę, ale odnoszę wrażenie, że nie był tym samym Tomem. Młody, inteligentny
chłopak podporządkowuje się upiornej tajemnicy. W miejscu gdzie horyzonty są
tak szerokie jak widnokrąg, bohater ulega presji otoczenia i przyjmuje zasady,
które mu narzucono. Bunt? A i owszem – ale poza granicami wsi. Tom staje się uległy.
Pokusiłbym się nawet o uzasadnienie jego postawy seksualną fascynacją sadomasochizmem
(widocznym zwłaszcza w relacji z bratem zmarłego). Tom wie, że musi uciekać,
ale instynktownie pożąda kolejnych cierpień, pragnie porzucić wszystko i w
całości złożyć się na ołtarzu życia, które uznaje z prawdziwsze. Reżyser nie
próbuje nas nawet do przekonać, że tak jest w rzeczywistości – miesza prawdę i
fikcję w eterycznej atmosferze. Miesza to co wzniosłe, z tym co podłe, sacrum z
profanum.
Tom a’la Tom
Film jest swoisty. To oznacza, że nie podlega gatunkom, nie ulega oczekiwaniom widza, wymyka się konwencjom. Czy jest przez to chaotyczny? Absolutnie nie! Jest dzięki temu wyjątkowy, choć przerażająco intrygujący. Słuszne są porównania stylistyki do mistrza Hitchcocka, choć w powściągliwej formie i osamotnieniu wcale niedaleko mu do założeń Bergmana. Wyjątkowość polega jednak nie na przerażaniu, ani mieszaniu światów. Obraz jest odzwierciedleniem chaosu jaki przeżywa opuszczony człowiek, pozbawiony możliwości przeżycia żałoby ulegający autodestrukcji przez brak ujścia żałoby i seksualnych emocji. Tom traci z oczu cel przyjazdu (pogrzeb) i decyduje się rzucić w wir agresywnych emocji, by zbudować swój życie na nowo. Tak wygląda świat opuszczonego, wrażliwego człowieka. Swoiście.
9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz