wtorek, 18 grudnia 2018

Serce z kamienia


Tytuł oryginalny: Hjartasteinn
Reżyseria: Guðmundur Arnar Guðmundsson
Produkcja: Islandia, 2016
Gatunek: dramat





Surowa choć nader czuła opowieść o dojrzewaniu.


Dokumentacja dojrzewania

Chyba najtrudniejszym zadaniem tej recenzji było napisanie tych kilku zdań podsumowujących fabułę filmu. Dwóch chłopców błąka się pomiędzy rozrzuconymi zabudowaniami, włócząc się a to nad morzem, to w górach. Zawsze z dala od dorosłych i jak najbliżej natury, która urasta do rangi kolejnego bohatera. Film stanowi powolną rejestrację wspólnego czasu chłopców - swoistą dokumentację ich dojrzewania, które przecież nie odbywa się z pomocą rytuału inicjacyjnego, ani z ukończeniem określonego wieku, ale jest długotrwałym procesem, w którym przeobrażenia należy śledzić z uwagą i namaszczeniem dla każdej zachodzącej zmiany. Uzupełnia to jednak filozoficzną z założenia kamerą, która jako alegorię rejestruje i wykorzystuje do wytłumaczenia sytuacji, w której znajdują się bohaterowie: raz zagubieni, uwięzieni, innym razem w pełni wyzwoleni. Korzystając ze skandynawskiej surowej tradycji kina, woli opowiadać obrazem, kompozycją i przemocą zamiast pospiesznie odklepywać kolejne coming out of age story.

Studium seksualności 

Dawno w kinie nie widziałem tak dokładnego studium rodzącej się seksualności. Udało się odtworzyć towarzyszące widowni uczucie niepewności, które jest nieodłącznym elementem odkrywania swojej tożsamości. Z dala od mediów, rozrywek wielkich miast chłopcy nie są otoczeni wszechobecną eksploatacją seksualności, ale dane im jest naturalne obserwowanie swoich reakcji podczas zabaw z rówieśnikami, zmian w ciele czy wewnętrznej burzy hormonów. Udaje im się nie tyle opowiadać historię ile rejestrować nastroje i emocje. Nadając im fizyczną formę pozwalają spojrzeć na ludzką seksualność z perspektywy nieuchronnej utraty raju dzieciństwa. Ponadto udaje się opowiedzieć o absolutnie współczesnym problemie męskiej solidarności, kumpelstwie, otwarciu na emocje i umiejętności ich okazywania w maczystycznym świecie.

Historia uniwersalna

Nie oznacza to jednak, że miała społeczność zaakceptuje ich tożsamość. Historia prowadzi nas do wniosku, że choć natura potrafi odszukać równowagę, najtrudniejsze okaże się znalezienie odwagi na z mierzenie się że strachem przed odrzuceniem (plotki), przemocą (grasująca banda) i wreszcie utratą przyjaźni. Konsekwencje tego strachu mogą okazać się tragiczne. Czujemy to tym bardziej, że reżyser daje nam zaprzyjaźnić się z bohaterami i dogłębniej zrozumieć, że bycie częścią społeczność LGBTQ nie jest wyborem ale efektem najnormalniejszego w świecie dojrzewania. Co jednak istotne, nie popada ani w melodramatyczne ani tym bardziej filozoficzne tony, ale próbuje na kawie prostej historii opowiedzieć uniwersalną historię o prawdziwie ludzkich problemach. O ludziach. Dla ludzi.

8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz