Tytuł oryginalny:
Hjartasteinn
Reżyseria: Guðmundur
Arnar Guðmundsson
Produkcja: Islandia,
2016
Dokumentacja dojrzewania
Chyba
najtrudniejszym zadaniem tej recenzji było napisanie tych kilku zdań podsumowujących
fabułę filmu. Dwóch chłopców błąka się pomiędzy rozrzuconymi zabudowaniami,
włócząc się a to nad morzem, to w górach. Zawsze z dala od
dorosłych i jak najbliżej
natury, która urasta do rangi kolejnego bohatera. Film stanowi
powolną rejestrację wspólnego
czasu chłopców - swoistą dokumentację ich dojrzewania, które
przecież nie odbywa się z
pomocą rytuału inicjacyjnego, ani z ukończeniem określonego
wieku, ale jest długotrwałym procesem,
w którym przeobrażenia należy śledzić z uwagą i namaszczeniem
dla każdej zachodzącej zmiany. Uzupełnia to jednak filozoficzną z
założenia kamerą, która jako alegorię rejestruje i wykorzystuje
do wytłumaczenia sytuacji, w której znajdują się bohaterowie: raz
zagubieni, uwięzieni, innym razem w pełni wyzwoleni. Korzystając
ze skandynawskiej surowej tradycji kina, woli opowiadać obrazem,
kompozycją i przemocą zamiast pospiesznie odklepywać kolejne
coming out of age story.
Studium seksualności
Dawno
w kinie nie widziałem tak dokładnego studium rodzącej się
seksualności. Udało się odtworzyć
towarzyszące widowni uczucie niepewności, które jest nieodłącznym
elementem odkrywania
swojej tożsamości. Z dala od mediów, rozrywek wielkich miast
chłopcy nie są otoczeni
wszechobecną eksploatacją seksualności, ale dane im jest naturalne
obserwowanie swoich reakcji podczas zabaw z rówieśnikami, zmian w
ciele czy wewnętrznej burzy hormonów. Udaje im się nie tyle
opowiadać historię ile rejestrować nastroje i emocje. Nadając im
fizyczną formę pozwalają spojrzeć na ludzką seksualność z
perspektywy nieuchronnej utraty raju dzieciństwa. Ponadto udaje się
opowiedzieć o absolutnie współczesnym problemie męskiej
solidarności, kumpelstwie, otwarciu na emocje i umiejętności ich
okazywania w maczystycznym świecie.
Historia uniwersalna
Nie
oznacza to jednak, że miała społeczność zaakceptuje ich
tożsamość. Historia prowadzi nas
do wniosku, że choć natura potrafi odszukać równowagę,
najtrudniejsze okaże się znalezienie
odwagi na z mierzenie się że strachem przed odrzuceniem (plotki),
przemocą (grasująca
banda) i wreszcie utratą przyjaźni. Konsekwencje tego strachu mogą
okazać się tragiczne.
Czujemy to tym bardziej, że reżyser daje nam zaprzyjaźnić się z
bohaterami i dogłębniej
zrozumieć, że bycie częścią społeczność LGBTQ nie jest
wyborem ale efektem najnormalniejszego
w świecie dojrzewania. Co jednak istotne, nie popada ani w
melodramatyczne ani tym bardziej filozoficzne tony, ale próbuje na
kawie prostej historii opowiedzieć uniwersalną historię o
prawdziwie ludzkich problemach. O ludziach. Dla ludzi.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz