Tytuł oryginalny: God'sown country
Reżyseria: Francis
Lee
Produkcja: Wielka
Brytania, 2017
Gatunek: melodramat
Dostępność: Netflix
Na farmę w Yorkshire prowadzoną przez
młodego Johneego przyjeżdża imigrant z Rumuni. Wkrótce między
mężczyznami rodzi się uczucie.
Surowy, prawdziwy i poruszający. Debiut o niezwykłej wrażliwości.
Tajemnica...
Film już z początku
okrzyknięto brytyjską odpowiedzią na Tajemnicę Brokeback
Mountain. Naturalnie pewne schematy są bardzo do siebie zbliżone:
pasterstwo, odosobnienie, naturalistyczny seks, obezwładniająca
potęga otaczającej przyrody (tym razem tajemnicza, szara sceneria
północy Anglii). Ale oprócz niepokoju związanego z rodzącą się
namiętnością otrzymujemy w debiucie Francisa Lee niebanalną
opowieść o akceptacji. Z niezwykłą gracją reżyser balansuje
pomiędzy kliszowymi motywami emigracji, dziedziczenia tradycji,
akceptacji seksualności oraz symbolami: odrodzenia, przyrody i
podróży; bo pomimo tego, że są one wszystkie nam (zbyt) dobrze
znane, to w idealnie wypreparowanych dawkach i podane w najsurowszej
z możliwych form zdają się być prawdziwe i szczere w intencjach.
Twarze
Niewątpliwie jednak,
największy ciężar spoczął na barkach dwóch młodych aktorów,
którzy doskonale poradzili sobie z zadaniem. Josh O'Connor wykreował
postać pełnowymiarową, chłopaka osaczonego życiową sytuacją,
nieszczęśliwego i zagubionego w swych nałogach, obowiązkach i
braku akceptacji. Co ważne kamera podąża za bohaterem nie tylko
kiedy dokonuje ważnych decyzji, ale daje nam czas, aby właściwie
go poznać, zrozumieć jego motywację i przyjrzeć się zwykłym
obowiązkom dnia codziennego, które musi wykonać. Ta sama kamera
rejestruje nie tylko zmęczone twarze, i brzmienie twardego
północnego akcentu, ale w nieinwazyjny sposób daje nam poznać
bezwzględność wczesnowiosennego Yorkshire, które nie tylko
stanowi hipnotyzujące tło, ale także zdaje się tłumaczyć
powody, tradycje, potrzeby i zachowania.
Zmiana
Szalenie godnym
zauważenia jest pewien nurt nowego kina querowego wedle którego to
nie wydarzenia są środkiem do opowiadania fabuły, ale jest
dokładnie odwrotnie: chce opowiadać się historię wykorzystując
do tego celu miłość homoerotyczną. Dramaturgia jest więc bardzo
ograniczona, a wszystkie emocje zmuszeni jesteśmy czytać z
niezmiennie zmęczonych twarzy bohaterów. Homoseksualność
bohaterów nie stanowi więc głównego problemu filmu, ale działa
jako jeden z symboli dla opisu samotności, lęku przed obcymi
(niezwykle aktualny wątek emigracji obywateli Unii) oraz
umiejętności zaakceptowania trudów i prozy życia. Co jednak
istotne reżyser nie zdaje się nie zauważać problemów, ale będąc
świadomym konfliktu queer–tradycyjna wieś, zdaje się opowiadać
historię dużo większego kalibru wykorzystując absolutnie
minimalne środki. I to udało się znakomicie.
9/10
Obejrzałem ten film. Według mnie jest godny polecenia.
OdpowiedzUsuńA więc się zgadzamy! Dzieje się coraz lepiej w niezależnym kinie brytyjskim!
UsuńCześć. Bardzo cenię sobie Twoje recenzje, więc pisz częściej ;) Druga sprawa: może postaraj się uzupełnić swoją stronę na Mediakrytyku. To ostatnio bardzo popularny serwis. W ten sposób więcej "zwykłych" ludzi będzie miało szansę oswoić się z kinem LGBT, co - wydaje mi się - w naszym kraju jest bardzo potrzebne.
OdpowiedzUsuńGdybyś nie wiedział, że na MK jesteś (bo i tak się zdarza) - http://mediakrytyk.pl/krytyk/1716/krzysztof-czaplicki
Bardzo dziękuję za pozytywne słowa! Czas nie zawsze pozwala na naskrobanie recenzji, a przecież nie samym kinem lgbt człowiek żyje. Zwłaszcza w roku Bergmana!
UsuńRzeczywiście podjąłem współpracę z MediaKrytyk właśnie ze względu na ułatwienie dostępu do recenzji. To świetna inicjatywa! Zakres recenzji tam dodanych pokrywa się z tymi, które uzyskały ocenę w skali numerycznej. Obiecuję jednak, ze wszystkie nowe recenzję będą już 'gwiazdkowane' i trafią na MK.
Na MK mogą być dodawane też recenzje bez notki w skali 1-10; po prostu nie zostają oznaczone oceną. ;-)
Usuń